Moja łąka kwietna (prawie) naturalna
Moja łąka kwietna to raczej łączka. Nie ma tu zbyt wiele metrów kwadratowych, za to staram się, aby na tej niewielkiej powierzchni znalazło się jak najwięcej ciekawych roślin pochodzących z mojego otoczenia – czyli z mazowieckich pól, łąk i nieużytków. Zamysł był taki: łąka ma być okazała i kolorowa – zatem odpadły rośliny urokliwe, ale niewysokie. Tylko duże i odporne rośliny, które same lub prawie same obronią się przed chwastami, dobrze przezimują – jeśli są wieloletnie lub same się rozsieją w przypadku jednorocznych i dwuletnich.
Stanowisko dla łąki kwietnej:
Miejsce dla mojej łączki znalazłam obok ogródka warzywnego. Wcześniej był to w zasadzie nieużytek – koszony 2 – 3 razy w ciągu roku – żeby „jakoś wyglądało” i żeby dało się przejść. Gleba raczej uboga i mocno wysychająca w czasie upałów. Częściowo w słońcu, a częściowo w półcieniu – w zasięgu korony starej jabłoni. Łączka była już nieźle zadarniona różnymi roślinami. Niektóre z nich dobrze pasowały do moich ogrodowych planów, ale niestety nie wszystkie.
Co zostawić, co usunąć:
Na wybranym miejscu panoszyła się trawa kupkówka, rozrastająca się w ogromne kępy – znakomita na paszę, ale zbyt agresywna jako towarzystwo dla innych roślin. W pierwszej kolejności usunęłam te właśnie rośliny. Pozostawiłam zasiedziałe na miejscu krwawniki – kwitną na biało i susza im nie straszna. Zostały także kępy piołunu – rośliny strasznej w zapachu i smaku (gorzki!), ale o bardzo ciekawych, srebrno-szarych liściach.
W tle łąki rośnie dalej łan pokrzywy – tam, gdzie nie muszę chodzić – niech sobie rośnie, proszę bardzo. Skorzystają na tym m.in. gąsienice motyli. Na łączce pozostały również inne, delikatniejsze gatunki traw, pośród których odkryłam także młode siewki dziewanny – która jest moja ulubioną dziką rośliną. W półcieniu oszczędziłam poletko przetacznika ożankowego, o drobnych, błękitnych kwiatach.
Nowe siewy i nasadzenia:
W pierwszej kolejności na stanowisku wysiałam nasiona szałwii łąkowej, zebrane w poprzednim roku ze zjawiskowej łąki, która sama powstała na nieużytkach przy torach kolejowych. Obecnie tory zamieniły się w drogę, a łąka niestety zniknęła, rozjechana spychaczami – ale pochodząca z niej szałwia już kwitnie w moim ogrodzie (i pewnie nie tylko – nasiona były kiedyś oferowane w naszym klubie pożądanego nasionka). Na łączkę trafiły też m.in. nasiona chabru łąkowego (fioletowe kwiaty), nostrzyk żółty i biały (niestety jeszcze nie zakwitł), a w najsuchszym miejscu posiałam kocankę piaskową – już wyrosła, ale kwiaty będą pewnie w przyszłym roku.
Łąka kwietna ulepszona:
Do dzikich roślin łąkowych dołączyłam jeszcze rośliny ogrodowe, świetnie radzące sobie na takim półdzikim stanowisku: drobnokwiatowe maki, oregano (przyciąga chmary motyli i pszczół), jeżówkę oraz rudbekię.
Moja łąka powstaje od ponad dwóch lat i pewnie dalej będzie zmieniana. Pojawią się nowe rośliny, inne pewnie znikną. Wszystko zależy od tego, jakie nasiona uda mi się zebrać i ile czasu będę miała na wprowadzanie zmian. Co najważniejsze – nie ma pośpiechu ani przymusowych zabiegów pielęgnacyjnych – łąka sama sobie radzi z pielęgnacją – wystarczy ją raz w roku wykosić. Tę moją najlepiej pod koniec lata.