Ze strychu pod strzechę
Wśród staroci wypatrzyłam półkę. Nic rewelacyjnego. Styl z lat 80-tych, minimalistyczne wykończenie kłóciło się z folkowym designem, ale materiał cenny … naturalny.
Zaczęłam od zdarcia pożółkłego lakieru, a dalej samo w duszy zagrało. Przeczesana drucianą szczotką, podkolorowana ciemną bejcą – w ciągu dwóch godzin połka postarzała się o kilkanaście lat. Później warstwa białego wosku, polerowanie transparentną pastą nadającą fakturę satynowego, miłego w dotyku drewna i mamy kilkudziesięcioletnią staruszkę z chaty pod strzechą.
Drobny detal inspirowany niezpominajkami z mojego ogrodu, dodaje lekkości i wprowadza ludowe klimaty.
Więcej zdjęć wykonania półki zobacz TU