Zdrowe frykasy na jesienne dni
Asia z GREEN CANOE stara się karmić swoją rodzinę tylko zdrowymi potrawami. Większość z nich wykonuje sama. Latem do past i pasztetów używa warzyw oraz owoców z przydomowego ogrodu, a od jesieni wprowadza bakalie. Z czytelnikami Na Ogrodowej dzieli się tymi prostymi przepisami:
PASTA BAKALIOWA NA MIODZIE
Miód płynny (najlepiej akacjowy, ma najdelikatniejszy aromat) łączymy z wcześniej zmiksowanymi lub zmielonymi orzechami włoskimi, orzechami laskowymi, migdałami, pistacjami. Ja dodaję jeszcze wiórki kokosowe. Gwarantuję, że to FRYKAS nad frykasy!! Idealnie komponuje się z białym twarogiem, ale można posmarować nim także po prostu bagietkę czy chleb. I co bardzo ważne – w skład miodowej pasty wchodzą same naturalne produkty.
*****
PASZTET DYNIOWO – ORZECHOWY
SKŁADNIKI: 2 średnie dynie, 3 duże cebule, 2 marchwie, 2 jajka, 2 opakowania orzechów włoskich, pół szklanki pestek dyni, pół szklanki ziaren słonecznika, pół szklanki zmielonego siemienia lnianego, 1 łyżka czarnuszki, 1 łyżka kurkumy, sól, pieprz do smaku (ewentualnie kaszka manna lub bułka tarta jeśli masa wyjdzie zbyt rzadka).
Dynie obieramy, przygotowujemy jak do zupy (czyli czyścimy, kroimy w kawałki), to samo z marchwią. Układamy je kawałkami na blaszce, polewamy olejem rzepakowym z wierzchu i zapiekamy w piekarniku w 180 st. około 15 – 20 minut. W tym czasie na patelni podsmażamy posiekaną na drobno cebulę.
Po upieczeniu dyni, wrzucamy wszystkie składniki do pojemnika i ucieramy na gładką masę – ja wykorzystuję do tego robot posiadający rozdrabniające ostrza. Chodzi o to aby wszystkie składniki były ze sobą połączone i roztarte (mowa głównie o orzechach). I teraz kwestia samej konsystencji – nie powinna być zbyt luźna. Jeżeli okazało się, że tak jest – dodajcie do masy kaszkę manną, albo tartą bułkę. Na samym końcu dodajemy – kurkumę, czarnuszkę, sól, pieprz ziołowy – wedle gustu, do smaku. Masę można podzielić na 2 części – do jednej dodać czosnek, i np. rozmaryn – wtedy pasztet będzie bardziej wytrawny. Do drugiej – żurawinę, kapkę śmietany kremówki, posiekane kawałeczki suszonego jabłka lub moreli. Na zdjęciach widać obydwie formy pasztetu. Słodszą wersję piekę zawsze w naczyniach do tarty – bardziej płaskich. Tę wyrafinowaną – w keksówkach. Pieczemy około 40 minut. Piekarnik na 180 stopni. To najpyszniejszy pasztet niemięsny jaki jadłam – i wypróbowany przeze mnie metodą prób i błędów. Mam nadzieję, że Wam również skradnie serca!