Warzywne kotleciki z tofu
GOSIA z bloga Metadieta.pl smażonego nie jada zbyt często i raczej unika. Jednak gdy nachodzi ją ochota na warzywne kotleciki z tofu – ślinka leci i zabiera się za smażenie 😉
W tym przepisie użyłam brokuł, choć kotlety można wykonać z jakichkolwiek warzyw … a jak rozpędzę wyobraźnię to nawet na słodko z dodatkiem jabłek zamiast warzyw, wtedy można podać je polane odrobiną miodu.
Kluczowe jest tofu czyli zamiennik zwierzęcego białka oraz zmielone siemię lniane – spoiwo inne niż jajko. Ważne jest to, aby gotową masę na kotlety zawierającą mielone siemię lniane, pozostawiać na 1-2 godziny w lodówce (lub 30 minut w zamrażalniku) masa musi stężeć przed smażeniem.
Składniki na masę warzywną:
• 1 duży brokuł, same różyczki (nóżkę zostawić na zupę),
• 2 pęczki szczypiorku,
• 1 duży ząb czosnku (rozgniecionego),
• 1 płaska łyżka korzenia imbiru,
• sól, pieprz, szczypta kozieradki, szczypta curry,
• oliwa do krótkiego smażenia warzyw,
Składniki na masę z tofu:
• 1 kostka tofu,
• 1/2 szklanki mleka sojowego,
• 2 czubate łyżki mąki kukurydzianej,
• 1 czubata łyżka mąki gryczanej,
• 2 łyżki octu jabłkowego,
• Pieprz i sól
• plus 2 łyżki siemienia lnianego zmielonego w zwykłym młynku do kawy.
Wykonanie:
• Działamy! Na patelni podsmażamy cebulkę szczypioru i brokuły, dodajemy czosnek , imbir, przyprawy, po 2 minutach podlewamy odrobiną wody, podduszamy kolejne 2 minuty. Oczywiście w lekkiej wersji, nie smażonej, wszystko można zblanszować (króciutkie gotowanie 1-2 minuty, w minimalnej ilości wody).
• W dużej misce całość rozgniatamy widelcem lub miksujemy w blenderze. Wystudzamy.
• Teraz miksujemy tofu z mlekiem sojowym, przyprawami i mąką. Dobrze łączymy z pierwszą masą, dodajemy zmielone siemię, pocięty szczypior i odstawiamy do lodówki na 1- 2 godziny.
• Po wyjęciu z lodówki formujemy w dłoniach kotleciki, panierujemy w mące kukurydzianej i smażymy na rozgrzanym oleju.
• Kotleciki, podane z sosem pomidorowym, świetnie pasują do zielonej sałaty, ryżu, kasz i bezglutenowego, przyrumienionego pieczywa. Najlepsze są cieplutkie… prosto z patelni… odsączone z tłuszczu na papierowym ręczniku. SMACZNEGO!