Podzamkowe ogrody czeskiej Pragi
O autorce:
Moją pasją są ogrody. Jestem szczęśliwą posiadaczką własnego kawałka ziemi w okolicy Warszawy, na którym od kilkunastu lat próbuję swoich sił w ogrodnictwie. Oczywiście, metodą prób i błędów. Bardzo lubię też zaglądać do cudzych ogrodów zarówno tych całkiem prywatnych, jak i otwartych dla publiczności oraz historycznych. Ciekawi mnie, jak urządzają albo kiedyś urządzali swoje ogrody inni ludzie. Podczas podróży po Polsce czy też świecie nigdy nie przepuszczam okazji, by zajrzeć do jakiegoś ciekawego ogrodu, a zawsze się jakiś znajdzie na mojej trasie… Jola Zdanowska opisuje swoje podróże na blogu „Ogrodniczka w Podróży”.
Schody w ogrodzie Ledebourskim.
Hradczany! Wszyscy chcą je zobaczyć! Na zamkowym wzgórzu kłębią się gigantyczne tłumy turystów. Do kasy – kolejka! Do Katedry – kolejka! Wejścia na Złotą Uliczkę strzeże szlaban z groźnym strażnikiem, bo inaczej prawdopodobnie tłum rozniósłby w pył maleńkie, kolorowe kamieniczki. Z takich miejsc mam ochotę jak najszybciej uciekać. Rodzi się więc pytanie, po kiego czorta wdrapywałam się na zamkowe wzgórze…? Ano po to, by obejrzeć Praskie Ogrody Podzamkowe, wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Ogrody zajmują południowy stok zamkowego wzgórza, który jest dość stromy. Ich historia sięga XVI wieku, kiedy zaczęto rozbierać średniowieczne praskie fortyfikacje. Nasłoneczniony stok był wprost idealny pod uprawę winorośli i drzewek owocowych, więc zaczęto go w tym celu wykorzystywać. W okresie renesansu i baroku niektóre wąskie parcele, przynależące do pałaców, znajdujących się u stóp wzgórza, zaczęto zamieniać na ogrody ozdobne. Pojawiły się na nich rzeźby, fontanny, altanki, a przede wszystkim mnóstwo roślin ozdobnych – wszystko usytuowane na niewielkich tarasach, połączonych ze sobą schodkami, wiodącymi na sam szczyt zamkowego wzgórza.
Praskich Ogrodów Podzamkowych jest pięć: Ledebourski, Mały Plaffyowski, Duży Plaffyowski, Kolovratski i Mały Furstenberski. Pierwotnie były oddzielone od siebie murami, ale w tej chwili są pomiędzy nimi furtki i przejścia, by zwiedzającym ułatwić spacer po tym wyjątkowym miejscu. Ogrody różnią się pomiędzy sobą stylem i charakterem. Dokładnie widać, że należały do różnych rodzin i zostały zaprojektowane przez różnych architektów. Przywrócono im postać z okresu baroku, a prace renowacyjne rozpoczęły się w 1990 roku, by zakończyć się ostatecznie dopiero w 2008 roku. Wcześniej rekonstrukcja tych ogrodów była przeprowadzona w latach 50-tych XX wieku, ale potem ogrody zaniedbano i w końcu dość szybko zamknięto je dla zwiedzających.
Chyba największy i najładniejszy jest Ogród Ledebourski. Z pałacowego dziedzińca na samym dole widać monumentalny ceglany mur oporowy i eleganckie, barokowe schodki prowadzące na samą górę (na pierwszym zdjęciu, rozpoczynającym ten post), czyli na Hradczany. Na tarasikach zaprojektowano zgrabne rabatki ze strzyżonych bukszpanów w stylu włoskim. Łącznikiem między pałacem a ogrodem jest tzw. sala terrena, którą udekorowano freskami w stylu pompejańskim.
Tarasy z winoroślą.
Po przeciwnej stronie dziedzińca, na tle muru ustawiona została fontanna z rzeźbą Herkulesa, pochodząca z początku XVIII wieku.
Pod względem rozmiaru Ogrodowi Ledebourskiemu dorównuje Ogród Duży Plaffyowski, który zajmuje środkową część stoku. Zbudowano tu aż 8 tarasów, a strome schody stanowią centralną oś założenia ogrodowego. Częściowo schody poprowadzone są w podziemnym tunelu. Na jednym z niższych tarasów znajduje się okrągła fontanna z rzeźbą Trytona.
Bardzo ładny jest też Ogród Mały Furstenberski. To istny architektoniczny majstersztyk! Spacer pod górkę urozmaicają – barokowa altanka w kształcie baldachimu, pawilon widokowo-odpoczynkowy, trejaże na pnące róże oraz na samym szczycie cienista sala terrena.
Dwa pozostałe ogrody są maleńkie i obsadzone na tarasach winoroślą oraz drzewkami owocowymi.
Umieszczenie tych ogrodów na liście UNESCO jest już wystarczającą rekomendacją, by tu zajrzeć, odwiedzając czeską stolicę. Na zachętę dodam też od siebie, że ogrody – nie dość, że absolutnie urocze, to są na dodatek zupełnie spokojne i prawie bezludne. Aż trudno uwierzyć, że zaledwie kilkadziesiąt metrów stąd kłębią się niezmierzone tłumy zwiedzających Hradczany turystów. No, ale tu jakoś im się nie chce zaglądać…
Zresztą, gdyby ktoś chciał zupełnie ominąć Hradczany, to może też wejść do ogrodów drugim wejściem od dołu, czyli od ulicy Valdsztajnskiej, o czym ja wcześniej nie doczytałam.
Na zwiedzanie ogrodów trzeba sobie zarezerwować co najmniej 1,5 godziny, biorąc pod uwagę to, że nieustanna wędrówka po stromych schodkach jednak trochę męczy i od czasu do czasu trzeba odpocząć. Przy okazji można też podziwiać wspaniałe widoki czeskiej stolicy, które się stąd rozciągają. Są obłędne!
Barokowe ogrody położone na tarasach to czeska specjalność. Wcześniej pisałam już o Ogrodzie Vrtbów na Malej Stranie, który również zajmuje stok dość stromego wzgórza z pięknymi widokami na dachy miasta.
Bilet wstępu do Praskich Ogrodów Podzamkowych kosztuje 80 koron czeskich. Ale są tego warte!
Więcej zdjęć z pięknych ogrodów czeskiej Pragi w naszej GALERII DNIA