Islandia – cud natury, cz.3
AUTORKA: Alina Zając – ogrodniczka w ‘Ogród Bellingham’, kochająca naturę, lasy, podróże – te małe i te duże.
Część III
REYKJAVIK
Reykjavik to najpiękniej położona stolica jaką w życiu widziałam. Jej nazwa oznacza po islandzku dymiącą zatokę, co zapewne wzięło się od znajdujących się tu gorących źródeł i gejzerów. Miasto położone przy zatoce Faxaflói cieszy się sąsiedztwem przepięknego masywu górskiego Esja (914 m n.p.m.), na którym znajduje się wiele szlaków pieszych.
Jak na stolicę kraju Reykjavik jest stosunkowo mały i to zarówno ze względu na powierzchnię (274 km2 – wielkości Gdańska), ilość mieszkańców (126 tys. gdzie w Gdańsku jest ok 466 tys.), ale również ze względu na architekturę. Nie znajdziecie tu wysokich wieżowców. Nad miastem góruje jedynie charakterystyczna bryła kościoła Hallgrimskirkja (drugi w kraju najwyższy budynek), na którego wieży znajduje się punkt widokowy. Warto skorzystać z tej okazji, bo za niewielką sumę można podziwiać przepiękne widoki roztaczające się w każdym kierunku. Ogromne wrażenie robi również surowe wnętrze kościoła oraz zewnętrzne ściany budynku, które strukturą mają przypominać bazaltowe skały często spotykane na plażach islandzkich.
WĘDRÓWKI PO REYKJAVIKU
W Reykjaviku każdy znajdzie coś dla siebie. Nie ma na wyspie drugiego takiego miejsca gdzie można zobaczyć aż tyle bez potrzeby posiadania auta. Większość miejsc udało mi się zwiedzić na piechotę. Można też skorzystać z transportu miejskiego lub zaopatrzyć się w rower, gdyż miasto jest im bardzo przyjazne.
Najwięcej turystów (w życiu nie widziałam tylu amerykańskich turystów w innym europejskim kraju) gromadzi się codziennie w okolicy ulicy Laugavegur. To tu mieści się wiele sklepów z pamiątkami oraz barów i restauracji. Niedaleko znajduje się najstarsza część miasta, w tym ulica Aðalstræti, przy której podziwiać można najstarsze domy w mieście. Tutaj też udało mi się znaleźć kilka okazów starych drzew, co na islandzkie warunki naprawdę jest rarytasem.
Idąc dalej warto przejść się Starym Portem, a następnie wybrzeżem, gdzie można podziwiać piękny widok na zatokę i górujący nad nią masyw Esja. Tutaj też znajdują się ciekawe przykłady architektury i sztuki islandzkiej. Budynek, który na pewno wyróżnia się swoją nowoczesnością i nietypową bryłą to Harpa. Mieści się w niej opera, restauracja i sale konferencyjne. Koszt budowy tego obiektu przekroczył ponad 150 mln Euro, co wywarło duże poruszenie, ponieważ czas budowy przypadł na wielki kryzys, który dotknął Islandię w 2008 roku. Z czasem jednak Harpa została zaakceptowana przez mieszkańców i stała się wizytówką miasta. Niedaleko opery położona jest też jedna z najbardziej charakterystycznych rzeźb w przestrzeni miejskiej Reykjaviku – Sólfar (The Sun Voyager). Jest to duża stalowa rzeźba, wykonana przez Jóna Gunnara Árnasona, w 200. rocznicę przyznania stolicy praw miejskich. Pomnik ten jest opisywany jako łódź marzeń lub oda do Słońca. Ludzie chętnie tu przychodzą, aby podziwiać samą rzeźbę oraz słońce, które się w niej odbija.
Kolejnym obiektem przy wybrzeżu jest budynek Höfði. Jego wyjątkowość wyraża się zarówno w architekturze, która wyróżnia się na tle sąsiadujących budynków, jak i w historii tego miejsca. Dom zbudowany dla konsula francuskiego, przyjmował w swoich murach wielu zagranicznych gości, w tym m.in. Winstona Churchilla, Marlene Dietrich, a także Ronalda Reagana i Michaiła Gorbaczowa, którzy właśnie tu rozmawiali o zakończeniu zimnej wojny.
ZIELONY REYKJAVIK
Reykjavik to miasto przyjazne środowisku. Większość domów w stolicy zasilana jest wodą z naturalnych gorących źródeł. Stąd też jej mało przyjemny siarkowy zapach. Część autobusów jeżdżących po mieście zasilana jest paliwem wodorowym albo prądem. Od wielu lat prowadzone jest również intensywne „zazielenianie” miasta. W całym Reykjaviku można znaleźć wiele zielonych zakątków do odpoczynku i spacerów, a ulice są zadbane, ozdobione rabatami i donicami wypełnionymi kompozycjami kwiatów jednorocznych.
W przewodniku przeczytałam wzmiankę o parku Tryggvagardur, który jest podobno najstarszym parkiem na wyspie, a został założony w 1893 r. Oczywiście musiałam go zobaczyć. Park, zlokalizowany na tyłach islandzkiego parlamentu, okazał się bardziej skwerem. Jego mała skala nie umniejsza mu jednak uroku, a skromność idealnie pasuje do mrocznej fasady sąsiadującego z nim budynku.
Niedaleko znajduje się kolejny park – Hljómskálagarðurinn, położony przy stawie Tjörnin. Jest to dość duży kompleks zieleni w samym centrum Reykjaviku. Miejsce to zachęca do odpoczynku po spacerach zatłoczonymi uliczkami w turystycznej części miasta.
Staw Tjörnin jest też domem dla wielu ptaków, które Islandczycy chętnie obserwują i dokarmiają. Warto przejść się uliczkami po zachodniej stronie jeziora. Jest tam wiele ciekawych domów, z pięknym widokiem na panoramę miasta.
Jeden z większych parków położony jest w dzielnicy Laugardalur. Jest on oddalony od centrum miasta, jednak grzechem byłoby go nie odwiedzić. Tu właśnie znajduje się drugi na wyspie ogród botaniczny, a także zoo oraz obiekty sportowe. Ogród botaniczny powstał w 1961 r. i mieści około 3 tysięcy gatunków roślin rodzimych i obcych.
W ogrodzie można znaleźć m.in. część leśną, ogród skalny, różany, część bylinową oraz z roślinnością rodzimą. W samym sercu ogrodu mieści się również kawiarenka Flora, gdzie można zjeść lunch albo wypić pyszną kawę. Ogród otwarty jest cały rok. W piątki można dołączyć się do darmowej wycieczki po ogrodzie prowadzonej w języku angielskim. W ogrodzie rosną głównie rośliny strefy klimatu umiarkowanego chłodnego półkuli północnej. Można tutaj zapoznać się nie tylko z florą Islandii, ale także z roślinami z Azji i Ameryki Północnej. Ponadto ogród zdobią rabaty wypełnione kolorowymi roślinami jednorocznymi, słonecznikami, kapustami, jarmużami :), a po trawnikach leniwie przechadzają się grupy gęsi, które można zobaczyć w wielu miejscach w mieście.
Ciekawym elementem tego ogrodu jest też rzeźba o nazwie – Fyssa. Symbolizuje ona dwie płyty kontynentalne Amerykę i Europę. Pomimo, że sam ogród nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia jak ten w Akureyri to na pewno miło było spędzić w nim czas.
W Reykjaviku człowiek się nie nudzi. Oprócz wędrówek po mieście i spędzania czasu w parkach, można też odwiedzić wiele ciekawych muzeów, przybliżających historię i kulturę Islandii. A jak ma się już dość chodzenia to warto usiąść w lokalnym barze czy restauracji i cieszyć się pysznymi przekąskami zakrapianymi islandzkim piwem czy mocną kawą.
Klimat małomiasteczkowy sprzyja zwiedzaniu i dobremu samopoczuciu. Miasto to ma naprawdę dużo do zaoferowania i moim zdaniem może być ciekawą alternatywą dla innych stolic europejskich na spędzenie w nim krótkiego urlopu. Ja już myślę o odwiedzeniu tego miejsca zimą. Wtedy loty są tańsze, a za to miałabym w końcu szansę zobaczyć zorzę polarną 🙂