Kosiarze i esteci – o miejskich rabatach słów kilka …
Początkowo było to kilka fioletowych kulek zauważonych kątem oka na trawniku odzielającym zjazdy z Trasy. Po kilku dniach połać trawy fioletowiał już cały. Wczesne poranki sprzyjały podziwianiu tego niecodziennego widoku. Wyłaniał się zza zakrętu dobrze wyeksponowany na niewielkim skłonie skarpy przy trasie szybkiego ruchu. Zwalniałam, by cieszyć się tymi małymi fioletowymi kwiatkami rozwiniętymi w masie….
Czekałam na najlepszy moment aby je uwiecznić. W słoneczne popołudnie oświadczyłam małżonkowi, że jadę na trasę fotografować. A może we wtorek? nie mogę jechać bo dziś gra…. (ach, kochany małżonek nie lubi jak gdzieś jadę samopas samochodem, mimo mojego doświadczenia i dziesiątek tysięcy przejachanych kilometrów – ale o dziwo ja też wolę jak siedzi obok, choć nie ma prawa jazdy ;-). Nie, ja nie mogę czekać. Zaraz na pewno będą wykaszać pobocza i z mojej kwietnej łąki pozostaną smęntne resztki w miejscach, gdzie okrutny kosiarz nie będzie mógł wjechać traktorem z rotacyjną kosiarką.
Fotografie zostały zrobione, a w lipcową sobotę przed 8.30 moja drakwiowa łąka została pocięta nożami kosiarki. Ulotne piękno ścięte przez niewrażliwych na piękno barbarzyńców realizujących kolejne zlecenie na konserwację terenów zieleni.
Od kilku lat w stolicy pojawiają się na pasie zieleni w Alei Nieodległości wijące się wstęgi kosmosów. Wyrastają bujnie i kwitną do jesieni, warzone pierwszymi silnymi przymrozkami. Skąd wzięły się te kwiaty wiejskiego ogródka w centrum Warszawy?
Najpierw Teresa Murak (zajmująca się sztuką konceptualną i sztuką ziemi) siała w różnych miejscach stolicy rośliny. W Alei Niepodległości, na Polu Mokotowskim, Krakowskim Przedmieściu wyrastały łany czarnuszki, lnu, chabrów, malw, słoneczników. W ramach performance “Malwy idą do domu” pojawiły się wzdłuż torów tramwajowych w Alei czarnuszki, a następnego roku len.
Od kilku lat zasiewów dokonuje miasto (a raczej w jego imieniu jakiś zakład zieleni miejskiej). Są to kosmosy zwane też onętkami, ponętkami, wschodniaczkami lub warszawiankami – właśnie. Już zaczynają kwitnąć. Rabata ta wtopiła się w pejzaż Warszawy. Mnie jednak ciągle zachwyca fakt, że w tak ruchliwym i pełnym spalin miesjcu te eteryczne kwiaty doskonale sobie dają radę. Piękna, intensywna w kolorze wstęga kwitnących onętków jest niezwykłym kontrastem dla sznurów samochodów. Wiecie, że można zachwycić się widokiem tramwaju wyłaniającego się z morza kwiatów?
Zmienia się obraz miejskich rabat. Zmienia sie także postrzeganie zieleni przez firmy. Przed biurowcem pewnej firmy telekomunikacyjnej w Alejach Jerozolimskich (przemilczę jej nazwę za karę; na pytanie do biura prasowego o projektanta nie otrzymałam odpowiedzi) pojawiły się ze dwa lata temu niezwykłe, jak na okolicę pełną biurowców zdobnych w loga globalnych przedsiębiorców, rabaty.
Niepoukładane, pełne splątanych naturalnie roślin, dzikie dzikością skrupulatnie zaprojektowaną. Tylko formowane prostopadłościennie graby rosnące w szeregu przypominają, że to twór ludzkiej ręki. Najpierw pojawiają się wyraziste kolory zwiewnych maków wyrastające z białego łanu rumianków.
Letnia rabrata staje się różowa za sprawą ślazówki. Tak widzą ją z drogi przejeżdżający kierowcy. Z bliska onieśmiela różnorodnością roślin (nie znam ich wszystkich z nazwy). Dziewanny, żmijowce o niepokojącym zapachu, miotłowate bylice, bukwica, wystające tu i ówdzie białe baldachy blekotu i krwawnika, fioletowa wyka, dzikie sałaty, pokładające sie kępy pyleńców pospolitych. Prawdziwy przegląd niegdysiejszych mazowieckich miedz i piaszczystych poboczy polnych dróg. Ślazówka kusi by rozłupać owocniki podobne do okrągłych małych chlebków, rozetrzeć zielone jeszcze nasiona i poczuć kwaśny zapach soku pozostającego na palcach. Ech, te wspomnienia z dzieciństwa…
Na skarpie przy parkingu w pobliżu mojego wielkomiejskiego domu rosną stare jałowce płożące. Na wolnym skrawku wyrosła dzika ślazówka. Obok usadowiły się białe pyleńce, żywokost lekarski i mała kępa pokrzyw. To dzieło podpisała swym nazwiskiem Natura. Nie ujęte zostało w żadnym projekcie. Dozorca jest chyba estetą…